Następnego dnia przy śniadaniu mama oświadczyła,że do miasteczka przyjeżdża jej przyjaciółka z synem...
-Wiesz On jest przystojny...-Mama zaczęła.
-Mamoo...-Odparłam i przewróciłam oczami.
-No co masz już szesnaście lat i nadal nie masz "dobrego przyjaciela".-Spojrzała na mnie porozumiewawczo.
-Ja jestem mamo typem samotnika,wole posiedzieć na strychu poczytać,popisać w pamiętniku,pooglądać SAMOTNIE niebo i gwiazdy,w końcu to nie ja w tej rodzinie jestem upadłym aniołem czy tam wampirem eh..wole nie być jak babcia i szlajać się po Klubach np."Jestem aniołem,bierz mnie" czy "Wybielanie kłów,za krew"
-Nie mów tak o babce,jeszcze pogadamy jak Ty się zakochasz w jakimś aniele,martwicy albo wampirze heh.
-Ta już od razu,wole już być sama i czytać książki te nudne Twoim zdaniem.
-Ja w ogóle się zastanawiam jak Ty to tak gładko do wiadomości przyjęłaś,że ja Twoja matka jestem na wpół wampirem,jak ?
-Dużo czytam myśl,że może nastąpić totalny kataklizm i że ludzie zaczną się palić to mnie nie przeraża.
-Matko,co ja urodziłam.
-Powiedziała ta co jest na wpół wampirem.-Odrzekłam i wyszłam.
Mama jeszcze coś robiła w kuchni ja idąc do pokoju usłyszałam dzwonek.
-Weeejść!-Krzyknęłam,i podeszłam do drzwi.
-Dzień Dobry!-Powiedziała pani o dużych niebieskich oczach.
-Dzień Dobry!-Odparłam.-Mama w kuchni po prawej pierwszy łuk.
Kobieta weszła i poszła wprost do kuchni,ale chwila za nią jakiś chłopak miał co najwyżej siedemnaście ewentualnie osiemnaście lat nie powiem był zabójczo przystojny,brunet, czarne oczy
marzenie chyba każdej dziewczyny.
-Cześć!-Rzuciłam uwodzicielskie spojrzenie.
-Witam!-Odparł.
-Wejdziesz?-Zapytałam.
-Jasne.Jak masz na imię ślicznotko?
-Madison,a Ty konusie?-Musiałam być stanowcza,ale i tak czułam.że robię się czerwona.
-Śliczne imię,masz plusa za pyskatą buzie,Shane ślicznotko się zwę.
-Nie nazywaj mnie tak,nie lubię zdrobnień.
-No okey,okey ŚLICZNOTKO!
-Zaraz dostaniesz.
-No dawaj!Ślicznotko-Krzyknął śmiejąc się.
Rzuciłam się na niego złapał mnie za nadgarstki,nie wiem co chciał zrobić,ale przystawił bliżej twarz,a ja ugryzłam go za nadgarstek i rzuciłam się na niego,leżeliśmy razem na podłodze ja Go biłam /Znaczy bardziej to było jak przewracanie się po podłodze,ale zawsze coś./ Biłam Go a on się darł ''Ślicznotka,Ślicznotka,Mała Mi...",nagle wchodzi prawdopodobnie Jego mama i moja mama, One stoją jakby widziały duchy,a my wstaliśmy otrzepaliśmy się i kontynuowaliśmy bardzo kulturalną rozmowę jakby nic się nie stało.
-No więc tego...yyy to ja Cię zaprowadzę do pokoju.-Powiedziałam.
-Jasne,bardzo chętnie zwiedzę ten przepiękny dom.
Poszliśmy na górę i znowu zaczęliśmy się turlać,było śmiesznie,długo rozmawialiśmy o Jego rodzinie okazało się,że ma tu mieszkać i nie długo tez się przeprowadza,gdy już minęło pare godzin,zaczęło się ściemniać i powiedział,że musi już lecieć,zrobiłam smutną minę i kiwnęłam głową na pożegnanie,już prawie wychodził drzwi się już zamykały,a on otworzył je z impetem podbiegł do mnie i mnie mocno pocałował lekko gryząc moją wargę...i wybiegł z powrotem.
----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję,że czytanie Wam idzie szybko i że Wam się podoba.Czekam na jak najwięcej komentarzy i subskrypcji.
Pozdrawiam Żaklina :*
Świetne, cudowne, najlepsze :PP
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
Pozdro :D